Dzisiejszy wpis będzie bardziej refleksyjny, niż konkretny, nie znajdziecie w nim bowiem ani żadnych kulinarnych rad, ani pomysłów na aranżację, ani też żadnego przepisu. No może jedynie przepis na miłość. Często powtarza się przysłowie „przez żołądek do serca” – czy w takim razie jedzenie ma aż tak wielką moc? Czy dobrym posiłkiem lub romantyczną kolacją można zdziałać cuda na gruncie sercowym?
Mogłoby się wydawać, że kuchnia nie powinna mieć wpływu na to, czy ludzie się w sobie zakochają, czy przyjaźń damsko-męska przerodzi się w coś więcej, czy byłe pary do siebie powrócą. A jednak ma duży wpływ. Jak to się dzieje? Otóż, nie odkryję Ameryki pisząc, że dzięki dobrym potrawom, w naszym organizmie uwalnia się więcej endorfin, które są przecież hormonem szczęścia. Zatem spożywając dobry posiłek, mamy lepszy humor. A to jest już nierozerwalnie związane z tym, czy randka będzie udana.
Przygotowując jednak potrawę dla drugiej osoby, trzeba wcześniej najpierw dokładnie zorientować się, czy to, co ma się zamiar ugotować, będzie przez niego/nią zjedzone. Nikt nie chce przecież jaroszowi podać kaczki zapiekanej w szpinaku. W dzisiejszych czasach coraz więcej osób ma ustalone zasady związane ze spożywaniem posiłków, dlatego koniecznie trzeba wcześniej spytać. Później, gdy tę osobę zna się już dobrze, można przygotowywać romantyczne kolacje-niespodzianki, ale lepiej unikać tego na początku.
Wcześniej wspomniane przysłowie ma też odzwierciedlenie w konserwatywnym podejściu do życia – jeśli kobieta ugotuje mi dobry obiad, oznacza to, że będzie dobrą żoną – takie było przecież niegdyś myślenie mężczyzn, nie tylko w Polsce, ale taka była również tradycja – kobieta w domu, ma gotować i zajmować się dziećmi. Dziś ten schemat odszedł już w niepamięć, ale przysłowie nadal pozostało.