Być może wśród czytelników naszego bloga znajdą się amatorzy własnoręcznego pieczenia chleba. Taki chleb charakteryzuje się niepowtarzalnym smakiem i „indywidualnym charakterem” – możemy do niego dorzucić, co tylko zechcemy, a i skórka w nim może być przypieczona bardziej lub mnie w zależności od upodobań. Przygotowanie takiego chleba zajmuje trochę czasu i wymaga posiadania zakwasu (taki chleb jest najlepszy, zakwas nie powinien być sztuczny), ale daje sporo satysfakcji. Nie będziemy dziś jednak wgłębiać się w przepisy, ani technikę pieczenia. Zajmiemy się czymś, co następuje po upieczeniu – przechowywaniem.
Jeśli upiekliśmy, czy też kupiliśmy za dużo pieczywa, to aż żal go wyrzucać. Lepszym sposobem jest zamrożenie, zwłaszcza, że potem możemy go z powrotem rozmrozić i zjeść. Najlepiej pokroić chleb wedle uznania i zapakować w woreczki, następnie zamrozić. Potem wystarczy go wyjąć i poczekać aż odmarznie. Chleb z pewnością będzie miękki i świeży, choć ulotni się jego charakterystyczny zapach, taki, jakbyśmy go dopiero co wyjęli z pieca, co zrozumiałe.
Oczywiście chleba nie musi mrozić, jeśli mamy zamiar zjeść go na przykład następnego dnia. Najlepiej owinąć go w ściereczkę i schować. W przechowywaniu najbardziej sprawdzą się chlebaki – tutaj jest naprawdę spore pole do popisu. Wyróżniamy chlebaki z drewna, ale coraz popularniejsze są takie ze stali nierdzewnej czy tworzyw sztucznych. Mogą mieć standardowe kształty, ale też nieco bardziej oryginalne. Ciekawa jest też kwestia pokryw – najbardziej sprawdzają się te przezroczyste, gdyż wiadomo co znajduje się w środku. Szerokość chlebaków to od 30 do 50 centymetrów, ceny kształtują się w granicach od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych.
Kiedy już zgłębimy tajniki przechowywania pieczywa, pamiętajmy o odpowiedniej deski do krojenia i noża z ząbkami, który pozwoli ukroić idealnie cienkie lub grube kromki – wedle uznania. Na koniec pytanie. Kto jest zdania, że najlepiej świeży chleb smakuje z masłem? Ręka do góry!